Miłość

Kiedy poproszono mnie o napisanie na nasz blog artykułu o miłości z powodu zbliżających się Walentynek, zaczęłam się zastanawiać – o jakiej miłości mam napisać? Miłości między dwojgiem dorosłych ludzi? A może o miłości matki do dziecka? A może miłości do samej siebie? Uznałam, że każda z tych odpowiedzi jest dobra, prawidłowa i każdy rodzaj miłości jest ważny. Święto zakochanych, Walentynki, każdemu z nas przynoszą inne wspomnienia i inne odczucia.

1. Miłość między dwojgiem dorosłych ludzi.

Psycholodzy zastanawiają się, czy każdy z nas kocha tak samo? Dlaczego niektóre związki trwają wiele lat do późnej starości, a inne kończą się po kilku miesiącach? Dlaczego ludzie się rozwodzą? Dlaczego ludzie biorą ślub? Podjęte zostały próby sklasyfikowania rodzajów miłości. Jedną z pierwszych takich klasyfikacji był podział miłości na kolory autorstwa Johna Alana Lee. Wyróżnił on  3 podstawowe rodzaje miłości:

  • Eros (czerwony) – miłość namiętna i romantyczna
  • Storge (żółty)- miłość łagodna i czuła miłość przyjacielska
  • Ludus (niebieski) – rozrywka i zabawa

Pochodzą z ich połączenia 3 pochodne:

  • Agape (Eros + Storge) – miłość bezwarunkowa, pełna samopoświęcenia miłość altruistyczna
  • Pragma (Storge + Ludus) – miłość praktyczna, z rozsądku, oparta na kalkulacji
  • Mania (Eros + Ludus) – obsesyjne uzależnienie od partnera i własnego uczucia

Kolejna koncepcja miłości Roberta J. Sternberga opiera się na 3 czynnikach: bliskości, namiętności i zobowiązaniu. Tutaj rozróżniane jest znowu siedem rodzajów miłości w zależności od połączenia tych trzech elementów: lubienie (bliskość), zaślepienie (namiętność), przywiązanie (zobowiązanie), miłość romantyczna (namiętność + bliskość), miłość fatalna (namiętność + zobowiązanie), miłość braterska (bliskość + zobowiązanie), miłość doskonała (namiętność + bliskość + zobowiązanie).

Kontynuatorem tej myśli był Bogdan Wojciszke, który nieco zmodyfikował komponenty miłości i wyróżnił: Namiętność, Intymność i Zaangażowanie. Określił na tej podstawie nie tyle rodzaje miłości, co fazy, przez jakie przechodzi związek dwojga ludzi: zakochanie (namiętność) -> romantyczne początki (namiętność + intymność) -> związek kompletny (namiętność + intymność + zaangażowanie) -> związek przyjacielski (intymność + zaangażowanie) -> związek pusty (zaangażowanie) -> rozpad związku.

Po przeczytaniu takiego rozłożenia „miłości” na czynniki pierwsze z jednej strony można wysnuć wniosek, że uzyskanie związku idealnego, pełnego szczerej, prawdziwej, obustronnej, pewnej i bezpiecznej miłości, w której oboje partnerzy będą się szczęśliwie spełniać jest… szalenie trudne do zrealizowania.

Inny wniosek dotyczy tego, jak bardzo różnimy się w swoich potrzebach emocjonalnych, w sposobie rozumienia miłości do drugiego człowieka czy tego, co jest ważne w związku. Gdyby każda osoba, która teraz czyta ten wpis spróbowałaby się określić, jakim typem przeżywania miłości się charakteryzuje, czy jakim kolorem miłości można określić jej związek, to trudno byłoby przypisać sobie tylko jedną właściwość.

Dlaczego? Ponieważ w trakcie swojego życia się zmieniamy, rozwijamy, ewoluujemy.  To samo dzieje się ze związkami.

Kiedy para się poznaje, zaczyna „być” razem. Skupieni są tylko na sobie, pełnym poznaniu siebie, przyjemnościach, własnej atrakcyjności, zdobywaniu siebie. Kiedy rodzi się dziecko partnerzy wchodzą w zupełnie nowe role. Kobieta staje się matką, a mężczyzna ojcem, ale również oni dla siebie stają się „ojcem/matką mojego dziecka”. W pewnym dalszym momencie partnerzy orientują się, że czeka ich kolejna adaptacja – do życia bez dzieci – kiedy one dorastają, wyprowadzają się z domu, zakładają własne rodziny. A partnerzy? Zostają sami ze sobą.

Dlatego do powodzenia związku tak ważne jest pamiętanie na każdym etapie swojego życia, że w tę miłość do drugiej osoby trzeba inwestować cały czas, trzeba ją pielęgnować i rozumieć jak się zmienia.

2. Miłość do dziecka.

A kiedy pojawia się miłość matki do dziecka? W momencie porodu? W momencie zobaczenia dwóch kresek na teście ciążowym? A może kiedy dziecko ma kilka miesięcy? Znowu – każda z tych odpowiedzi jest prawidłowa. Dlaczego? Bo każda kobieta jest inna, ma swoją osobowość, swoje doświadczenia z otrzymywaniem i dawaniem miłości, swoją historię starania się o to dziecko oraz doznania porodu.

Naukowcy próbowali określić moment, który jest najlepszy do nawiązania więzi między mamą a dzieckiem. Najczęściej wymieniane są dwa okresy.

Pierwsze kilkadziesiąt minut do 12h po porodzie (wg Klaus i Kennel), kiedy dziecko jest kładzione na mamie (tzw. pierwszy kontakt skóra do skóry), w organizmie kobiety wydziela się bardzo duża ilość hormonu oksytocyny. Dziecko jest spokojne, obserwuje mamę, szuka piersi. Mama w tym czasie również jest spokojna, obserwuje dziecko, zapomina o trwającym przed chwilą tyle godzin bólu, wysiłku, zmęczeniu – skupia się na maluchu.

Ale zapewne każda kobieta, która przeżyła poród pomyśli sobie teraz, że ta rzeczywistość poporodowa wcale nie wygląda tak pięknie. I będzie miała rację! Ponieważ czasami poród trwa bardzo długo i kobieta jest tak wykończona, że nie ma zwyczajnie siły cieszyć się dzieckiem. Czasami dziecko rodzi się przedwcześnie i jest trafia do inkubatora, gdzie dostęp do niego jest utrudniony. Czasami mama ma już dwójkę małych dzieci w domu i nie ma możliwości spokojnie napawać się nową istotką, ponieważ czeka ją mnóstwo obowiązków. Czy to oznacza, że taka więź między kobietą a noworodkiem się nie nawiąże? Czy to oznacza, że kobieta nie kocha swojego dziecka? Nic bardziej mylnego.

Dziecko tworzy podstawową więź ze swoim głównym opiekunem w ciągu pierwszych lat życia, co daje mu podwaliny na późniejszy rozwój psychologiczny, społeczny, emocjonalny, fizyczny, intelektualny. Pokazuje to, że jeśli z jakiegokolwiek powodu okres okołoporodowy był dla kobiety trudny fizycznie czy emocjonalnie, nie oznacza, że straciła swoją szansę na stworzenie bezpiecznej relacji ze swoim dzieckiem.

Dla niemowlaka oprócz fizjologicznych potrzeb najważniejsza jest również bliskość – czyli potrzeba miłości. D. Winnicott ukuł termin „wystarczająco dobra matka”, co pokazuje, że dla dziecka najważniejsze jest, że jego mama jest uważna, czuła i stara się poznać małego człowieka. Samo „bycie mamą” wystarcza, żeby być kochaną przez dziecko.

3. Miłość do samej siebie. Najważniejsza. Priorytetowa.

A co z miłością do samej siebie? Czy pod tym terminem kryje się egoizm, samolubność? Nie! Każdy człowiek, żeby dawać miłość innym, musi najpierw kochać siebie. Jakkolwiek górnolotnie to brzmi, jest prawdziwe.

Im wyżej cenimy siebie, tym mniej jesteśmy uzależnieni od nieustannych dowodów troski naszego współmałżonka” V. Satir.

Żeby obdarzyć dojrzałą miłością partnera, musimy najpierw być w zgodzie ze sobą, mieć poczucie bycia niezależną jednostką, móc powiedzieć „Potrzebuję Cię, bo Cię kocham” a nie odwrotnie (E. Fromm).

Tak samo jest, kiedy kobieta rodzi dziecko. Zawsze powtarzam: „Sfrustrowana mama to nie jest dobra mama”. W pierwszej kolejności kobieta musi dbać o siebie, o odpoczynek, o chwilę wytchnienia, co dla każdej będzie oznaczało co innego. To co jest częstą przeszkodą, to poczucie winy, że jest się złą mamą oraz krytyczne spojrzenia społeczeństwa. To zadaniem rodziców jest pokazanie dziecku, jak dbać o własne potrzeby, jak radzić sobie z emocjami, jak kochać. A dzieci najlepiej się uczą poprzez naśladowanie.

A kobiety, które mają już dorosłe dzieci i zaczynają pojawiać się wnuki? Czy wyrazem ich miłości będzie pomoc młodym i opieka nad maluchami? Oczywiście! Ale czy wyrazem ich miłości będzie również wyjazd we dwoje z partnerem na weekend albo cotygodniowe zajęcia z jogi z koleżanką albo poranny samotny spacer z psem? Zdecydowanie!

Na koniec cytat pięknie podsumowujący skomplikowaną naturę miłości:

„Wolność jest ważnym uzupełnieniem miłości. Gdyby miłość do drugiej osoby zabierała jej wolność, to byłaby bardzo ułomna. W tym tkwi paradoks: mówimy o więzi, która w pewnym sensie tworzy uszczerbek na wolności, a z tego wynika, że kochając, nie można być kimś absolutnie wolnym. Kluczowe więc jest utrzymywanie – choćby chwiejnej – równowagi między tymi dwoma stanami”. Bogdan de Barbaro